Jeśli chodzi o rachunek sumienia, to oczywiście należy poświęcić na niego odpowiednią ilość czasu. Syn marnotrawny zastanowił się… Najlepiej potraktować ten rachunek jako modlitwę, a nie przegląd wykroczeń, choć niestety słowo „rachunek” niefortunnie kojarzy się z rachowaniem.
Zacząć można od prośby do Ducha Świętego o światło i prawdziwy żal (który nie poniża, lecz wyzwala człowieka). Potem, aby uświadomić sobie głębiej, że idę do kochającego Ojca, można przeczytać fragment przypowieści o zagubionym synu i Ojcu miłosiernym, a potem – jak radzi św. Ignacy Loyola – podziękować Bogu za Jego dary, które szczególnie dostrzegam od ostatniej spowiedzi. Chodzi o to, aby wyznanie win umiejscowić w kontekście relacji z Bogiem, i to nie jakimkolwiek, lecz takim, jakim ukazuje Go Jezus, a nie tylko myśleć o złamaniu prawa. Taki początek przygotowania do spowiedzi jest bardzo pomocny, by nie utracić z oczu większej wizji tego, kim jestem i do czego powołał mnie Bóg. Żadnego człowieka nie można zrównać z jego grzechem ani z sumą jego różnych słabości. To właśnie ciemność ( a nie Duch Święty) płynąca z grzechu przekonuje, że istnieje…tylko grzech, zarówno w chwili pokusy, a tym bardziej po jej zrealizowaniu.
Jeśli zobaczymy w Bogu źródło i dawcę darów, wtedy w sercu rodzi się pokój i, paradoksalnie, większy i szczery żal, przeważa bardziej Boża ocena naszego postępowania. Kiedy bowiem widzimy, jak wiele otrzymujemy każdego dnia, pomimo tego, że często na to nie zasługujemy, zmieniają się nasze fałszywe wyobrażenia o Bogu, utworzone w naszych głowie przez grzech i ciemność. Istnieją różne formy rachunku sumienia – modlitwy. Można się posłużyć jakimś gotowym schematem z pytaniami. Ważne, aby nie sprowadzić tego przygotowania tylko do prawnej strony, gdzie i kiedy przekroczyłem jakieś normy, przepisy i przykazania.
Dobrze jest oprzeć przygotowanie o fragment Pisma świętego, który w sposób szczególny mówi o Bożym miłosierdziu, ale też o naszym grzechu. I w jego świetle dokonać w pamięci krótkiego przeglądu moich relacji w następującej kolejności: ja – Bóg, ja w stosunku do siebie; ja – bliźni. Zawsze powinno się zaczynać od wiary, jak ona wygląda, jaka jest moja ufność Bogu, modlitwa, przeżywanie Eucharystii, a potem dalej. Niektórzy rozważają czytania przeznaczone na konkretny dzień i w świetle tego Słowa oceniają swoje postępowanie. Istotne jest, aby Słowo nas poruszyło, aby wzbudziło szczery żal i chęć zmiany, a nie to, czy zauważymy wszystkie grzechy.
Dariusz Piórkowski SJ